Obserwatorzy

niedziela, 11 maja 2014

czwartek, 1 maja 2014

Cz. 3

*Harry*
Stanąłem na scenie. Był to niewielki klub, ale zgromadziło się tam dużo osób. Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło, ale faktem jest, że nie rozgłaśnialiśmy tego występu albowiem nie chcieliśmy by roznieśli budynek. Gdy moich ust wydobyły się pierwsze słowa nerwy całkiem odstąpiły. 
Her name is NoelI have a dream about herShe rings my bellI got gym class in half an hourOh how she rocksIn Keds and tube socksBut she doesn't know who I amAnd she doesn't give a damn about me
Śpiewałem z zamkniętymi oczami. Gdy skończyłem otworzyłem je, aby obejrzeć widownię. Większość to dziewczyny, ale znalazło się też kilku przedstawicieli płci brzydszej. Moją uwagę przykuły dwie dziwnie znajome figury przy barze, które właśnie odwracały się w stronę sceny. To była ona. Dziewczyna, o której nie mogłem zapomnieć. Piękna, promieniejąca, zaróżowiona twarz odwrócona w moją stronę, okalana długimi, blond włosami. O cholera. Przyłapała mnie na gapieniu się na nią.. I nie tylko ona. Miałem zacząć śpiewać swoją kwestię jakąś minutę temu i teraz wszyscy patrzą się na mnie jak na wariata. Zawsze muszę coś odwalić. To da się jakoś naprawić, ale co ona pomyśli o mnie? Muszę z nią porozmawiać. Nie potrafię być obojętny. Po prostu nie mogę. Gdzie się podział ja się pytam ten brutalny Harry? Postrach dzielnicy i takie tam.. Ona mnie przygasiła.
*Alice*
Wbiło mnie w krzesło. Nie wiedziałam że był muzykiem. Nigdy nie lubiłam gwiazdeczek. Byli zadufani i strasznie pewni siebie. Popatrzyłam na Jen. Patrzyła się na zmianę to na mnie to na niego. Była tak samo zdezorientowana. Wpatrywałam się  w jego zielone tęczówki, on zaś przeszywał mnie wzrokiem. Nie wytrzymałam. Zeskoczyłam ze stołka i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi nie zważając na to czy moja przyjaciółka idzie za mną.
Szłam przed siebie w chyba nie znanym mi kierunku. Niewiele widziałam. Oczy napłynęły mi łzami. Czułam narastający chłód. W końcu upadłam. Nie miałam siły by się podnieść. Nie wiem dlaczego tak na niego zareagowałam, ale coś się we mnie rozdarło. Czyżbym się zakochała? Siedziałam tak pod zasłoną nocy zwinięta w kłębek.
Nagle poczułam na karku ciepły oddech i woń męskich perfum. Przypływ adrenaliny trochę mnie orzeźwił. 
-Alice. - w tym momencie nie musiałam już się bać. Wiedziałam czyj to głos, ale zareagowałam zbyt nagle.
Momentalnie wstałam i szybkim ruchem ręki odepchnęłam go od siebie, po czym ruszyłam w przeciwnym kierunku. Słyszałam jego kroki, ale nie zważając na to szłam dalej. Modliłam się w duchu bym znalazła drogę do domu.
Przywitał mi ślepy zaułek. Stanęłam tyłem do chłopaka.
-Zostaw mnie.- rzuciłam starając się zachować obojętny ton głosu.
Zerknęłam przez ramię. Powoli zbliżał się w moim kierunku. Księżyc rzucał blask na jego twarz. Wyglądał jak anioł.
-Nie boję się  ciebie! - krzyknęłam.
-Jesteś tego pewna? - rzucił. 
Dzieliły nas centymetry. Złapał mnie za nadgarstki i przyparł do muru. 
-Zostaw, proszę! - wydukałam - ja nawet nie wiem ja się nazywasz.
-Harry. - odpowiedział po czym złożył delikatny pocałunek na moim policzku.
-Zostaw mnie Harry, proszę.. - wyszeptałam.
Złapał mnie w tali i odsunął się o krok. Wpatrywał się we mnie zaciekle, podczas gdy ja starałam na daremnie uwolnić z jego silnego uścisku.
Bez zastanowienia wsunął rękę do kieszeni moim spodni po czym odszedł zostawiając mnie samą z targającymi mną emocjami.
Wzięłam do ręki telefon z nadzieją, że Jen odbierze swój.
Parę minut później przy krawężniku zatrzymał się znajomy samochód mojej siostry. Droga minęła nam w ciszy.
Po wejściu do domu od razu udałam się do swojego pokoju. Zrzuciłam z siebie ubrania i wyciągnęłam w szafki czystą bieliznę po czym udałam się do łazienki.

Ciepłe strumienie oblewały moje ciało. Mogłam trwać w tym stanie wieczność. W tej chwili o niczym nie myślałam. Tak bardzo tego potrzebowałam.
W pewnym momencie poczułam się senna. Wyszłam więc z wanny i po dokładnym osuszeniu się założyłam na siebie to co przyniosłam.
Zaraz potem bez zastanowienia wyszłam i położyłam na łóżku jednocześnie opatulając kołdrą. Nie zważałam w tym momencie na to, że okno i drzwi znajdujące się w moim pokoju były otwarte. Byłam tak zmęczona, że od razu wpadłam w objęcia Morfeusza.